Powered By Blogger

środa, 12 września 2012

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY.

*OCZAMI LUIZY*

- napewno nie jesteś zły, że namówiłam Cię, abyś tu został? - postanowiłam przerwać ciszę.
- nie, nie jestem zły, dobrze mi przy Tobie - odparł Michał.

Po krótkiej wymianie zdań postanowiłam znów spojrzeć na rozgwieżdżone niebo i pomyśleć nad swoim życiem. Zastanawiałam się czy nie iść do pracy, czy nie rzucić szkoły do której i tak prawie nie uczęszczam. Może to kiepski pomysł, ale zapewniłabym Karolinie przyszłość. Wyprowadziłybyśmy się tutaj, bądź wynajęłabym mieszkanie. Nie jestem jeszcze pełnoletnia, dlatego poprosiłabym Łukasza, żeby mieszkanie wziął na siebie, a ja bym je opłacała. Babcia napewno by mi pomogła.. Po długim rozmyślaniu nie wiedząc kiedy odpłynęłam do krainy snów.

*OCZAMI MICHAŁA*
-nie, nie jestem zły, dobrze mi przy Tobie - odpowiedziałem na pytanie Luizy.

Cieszyłem się, że tu jestem z nią. Widzę, że nie tylko mnie życie kopie po dupie. Muszę ją wspierać. Zaczyna mi na niej zależeć. Nie wiem czy jak na siostrze jak na przyjaciółce czy może jak na dziewczynie? Nie ważne, ważne że jestem teraz przy niej. Nie pozwolę jej skrzywdzić. Wyrwałem się ze swoich myśli i zerknąłem na dziewczynę. Śpi. Wstałem i delikatnie wziąłem Luizę na ręce. Odgarnąłem kosmyk włosów z jej oczu i położyłem na łóżku. Ściągnąłem delikatnie jej buty i nakryłem kocem. Pocałowałem ją w czoło i już miałem wstać i udać się z powrotem na fotel kiedy zauważyłem, że dziewczyna uśmiecha się przez sen i... budzi się?

*OCZAMI LUIZY*

Otworzyłam powieki i zobaczyłam, że leżę na łóżku. Jak się tu znalazłam? Zapewne Michał zobaczył, że usnęłam i mnie położył. To miłe z jego strony. Takiego chłopaka jak on należy szukać ze świecą, naprawdę. 

- długo spałam? - przetarłam oczy.
- nie słońce, śpij śpij. - pogłaskał mnie po głowie.
- chyba się wyspałam. 
- czyżby? spałaś zaledwie godzinę - zaśmiał się.
- połóż się do mnie - wymruczałam mu do ucha.
- skoro tak ładnie prosisz - uśmiechnął się chytrze, wskakując mi do łóżka.

Wtuliłam się w jego tors. Michał pocałował mnie w czoło. W tej chwili nie potrzebowałam niczego więcej. Robiłam kółka na jego dłoni. Podniosłam głowę tak, żeby ujrzeć twarz chłopaka na co on się uśmiechnął. Patrzyłam w jego brązowe tęczówki i się zatraciła. Po kilku minutach zdałam sobie sprawę, że bez żadnej przerwy przyglądam mu się. Zarumieniłam się.

- jesteś jeszcze piękniejsza jak się rumienisz - wyszeptał mi prosto ucha.
- dziękuję - zarumieniłam się bardziej.
- za prawdę się nie dziękuje, słoneczko.
- przepraszam Cię, ale sprawdzę czy Karolinka śpi, dobrze? 
- okej.

Wstałam, narzuciłam bluzę i buty i udałam się do pokoju siostrzyczki. Otworzyłam cicho drzwi i doznałam szoku. Karolci nie było w pokoju. Spanikowana udałam się do pokoju babci, Łukasza. Zaczęłam przeszukiwać wszystkie pomieszczenia. Dziewczynki nigdzie nie było. Roztrzęsiona usiadłam na kanapie. Zaczęłam płakać. Gdzie ona mogła być? Dlaczego nie została w pokoju? Postanowiłam obudzić babcię oraz Łukasza. Udałam się do pokoju staruszki i lekko potrząsnęłam jej ramię. 
- ccc...oo.. co się dzieje złotko? - powiedziała zaspana babcia.
- Kaa... Ka... Karolinka zniknęła - rozpłakałam się na dobre.
- jak to zniknęła?
- nie wiem, poszłam sprawdzić czy śpi, a jej nie było w pokoju, nie było jej nigdzie, przeszukałam cały dom.
- dobrze, córcia uspokój się, już wstaję i zajmiemy się szukaniem Karolci, napewno się znajdzie, no już nie płacz, idź obudzić Łukasza - przytuliła mnie.
Zrobiłam jak kazała, udałam się do pokoju brata. Otworzyłam lekko drzwi, i usiadłam na rogu jego łóżka. Popatrzyłam jak słodko śpi. No cóż, muszę mu przerwać piękny sen, który zapewne mu się śni sądząc po jego uśmiechniętej twarzy.
- Łukasz, Łukasz, Łukasz! - zaczęłam lekko potrząsać jego ramieniem.
- daj mi spać.
- Łukasz, jest ważna sprawa.
Na te słowa podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na moją zapłakaną twarz.
- co się stało Lui? - przytulił mnie.
- Karolinka zniknęła, nie ma jej nigdzie, babcia kazała Cię obudzić.
- idź do babci, ja ubiorę się i zaraz do was dojdę. - pocałował mnie w czoło.
Skierowałam się do kuchni gdzie siedziała już babcia z telefonem w ręku. Sądzę, że zapewne dzwoniła do sąsiadów, u których Karolinka się bawiła. Przekazałam po cichu babci, że idę na górę i zaraz zejdę. Musiałam jeszcze Michałowi powiedzieć co się stało. Przecież nie było mnie na górze już z pół godziny. Wbiegłam po schodach i udałam się do swojego pokoju. Weszłam do niego i po cichu zamknęłam za sobą drzwi. Zobaczyłam, że Michał śpi. Mimo sytuacji uśmiechnęłam się lekko. Podeszłam do łóżka i usiadłam na brzegu. Pogłaskałam go po policzku i zobaczyłam jak chłopak uśmiecha się przez sen. 
- gdzie byłaś tak długo? - wymruczał.
- och, myślałam, że śpisz - podskoczyłam.
- nie, czekałem na Ciebie.
- ach, przyszłam Ci tylko powiedzieć, że Karolinka zniknęła i idę jej szukać, wrócę niedługo, śpij. - podniosłam się.
- idę z Tobą. - złapał mnie za rękę, żeby mnie zatrzymać.
- ale jesteś zmęczony.
Nie zważając na moje słowa wstał i ubrał buty i bluzę. Kręcił się chwilę po pokoju szukając komórki. Ustał na przeciw mnie. Spojrzał mi w oczy ujmując moją twarz w swoje dłonie.
- nie jestem, nie zostawię Cię teraz, rozumiesz? - przytulił mnie.
Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się na dół. Przy stole w kuchni siedziała babcia, która dalej rozmawiała przez telefon. Przed sobą miała listę numerów, które skreślała. Jak sądzę skreślała je wtedy kiedy Karolinki tam nie było. Przy blacie stał Łukasz, który robił kawę. Uśmiechnęłam się do niego blado i zajęliśmy z Michałem miejsca przy stole. Łukasz zaraz podał mi i mojemu koledze kawę po czym usiadł obok nas. Podziękowałam i czekałam, aż babcia przestanie rozmawiać przez telefon. Po 5 minutach staruszka nareszcie odłożyła telefon na stół.
- i jak? - spytałam z nadzieją.
- nikt jej nie widział, nie ma jej u nikogo, w sumie nic dziwnego, jest 1 w nocy, Karolinka to dobre dziecko, nie chodziłaby o tej porze nigdzie gdyby nie musiała.
- to w takim razie gdzie ona może być? - spytał Łukasz.
- nie mam pojęcia, dużo miejsc lubi w tej wiosce.
- babciu, jakie? musimy ją znaleźć. - powiedziałam prawie krzycząc.
- na polu jest wielka wierzba, lubi pod nią przebywać, znajduje się niedaleko stąd.
- gdzie jeszcze mogła iść? babciu myśl.
- lubi również rzeczkę w lesie, jest tam wodospad, ale są też miejsca o których nie wiem. może być wszędzie, i mówiła mi coś o jakiejś "jaskini" nie wiem co miała na myśli, ale znajduje się gdzieś na żwirowni. 
- dziękuję babciu, znajdę ją, obiecuję - wstałam, i przytuliłam babcię.
- to kto gdzie się udaje? - spojrzałam na chłopaków - ja proponuję, żeby Łukasz sprawdził żwirownię, Michał pole, a ja zajmę się lasem.
- o nie, nie zgadzamy się na to - powiedzieli we trójkę.
- kurwa, chodzi tu o Karolinkę, a wy się nie zgadzacie - wybuchłam.
- nie zgadzamy się, ponieważ nie pójdziesz sama do lasu - powiedział spokojnie Łukasz.
- Łukasz słuchaj, Michał nie zna tu okolicy i tak trzeba będzie mu powiedzieć gdzie się ma udać, a Ty mimo, że znasz te rejony, to nie znasz tak tego lasu jak ja - warknęłam.
- wnusiu, nie denerwuj się, przecież ja jeszcze znam ten las - odparła babcia.
- nie babciu, zostajesz. jest późno, nie puszczę Cię samej, a poza tym musi ktoś zostać w razie jakby mała wróciła. 
- Lui, mam pomysł, ja skoczę na żwirownię i na pole, Ty idź z Michałem do lasu, las jest dalej niż żwirownia i pole, czyli zajmie nam to tyle samo czasu, co Ty na to, siostra? 
- ja jestem za, i nie przyjmuję sprzeciwów - powiedział szybko Michał.
- dobra, to babciu Ty zostań i dzwoń jakby Karolcia wróciła, a my idziemy - zwróciłam się do staruszki - Łukasz, spotkamy się na polu za godzinę - przytuliłam brata i udałam się z Michałem w stronę lasu.
Szliśmy w ciszy. Rozglądałam się wszędzie. Michał wołał małą po imieniu, ale nie odpowiadała. Byliśmy coraz bliżej rzeczki. Pamiętam te okolice jeszcze z czasów dzieciństwa. Jak uciekałyśmy z mamą tutaj przed babcią. Jak Łukasz mnie tu zabierał za każdym razem jak ojcu wpierdol spuścił. Chyba tylko tą małą wioskę mogę tak naprawdę nazwać domem. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwoniący telefon.
- tak? znalazłeś ją?! jest cała? zdrowa? nic jej nie jest? - powiedziałam na jednym tchu.
- niestety siostra, nie znalazłem jej, a wy jak?
- dochodzimy do wodospadu, muszę kończyc, odezwę się za chwilę.
Weszliśmy przez zwisające gałązki. Zawsze te wejście przypominało mi liany w dżungli. Rozejrzałam się. Podeszłam do rzeczki i zobaczyłam ją. Zobaczyłam Karolinkę po drugiej stronie pod wodospadem. Podbiegłam do niej.
- dziecko wiesz jak się martwiłam - przytuliłam ją.
- wiem, pseplasam Cię Luiska, po prostu było mi śmutno.
- dobrze, już dobrze skarbie, nic się nie stało, ale nigdy więcej mi tego nie rób, rozumiesz? nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłam. Powiedz mi kochanie co się stało? - usiadłam, i posadziłam sobie ją na kolana.
- bo wies, ja nie chce wracac do domu, tam jest zle, jest mi tam śmutno, nie kaś mi tam wraciać - zaszlochała.
- kochanie posłuchaj mnie uważnie, na razie nie wracamy, a jeśli wrócimy to nie na długo, obiecuję Ci to myszko, znajdę pracę i wynajmę mieszkanie, zabiorę Cię stamtąd, słyszysz? nie będziesz musiała tego przeżywać, już ja o to zadbam, żeby nikt Cię nie skrzywdził - pocałowałam ją w czoło.
- naplawde? naplawde nie bende musiała tam mjeskać?
- naprawdę.
-ekhem, nie chciałbym przeszkadzać, ale może wrócimy do domu - powiedział Michał.
- idziemy stąd, ale trzymaj, bo cała się trzęsiesz - zdjęłam bluzę i założyłam na Karolinkę.
Michał wziął małą na ręce na co ona się uśmiechnęła i zasnęła. Udaliśmy się w stronę domu. Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do brata i babci poinformować ich, że nasza zguba się znalazła. Zaszliśmy na pole po Łukasza i we czwórkę weszliśmy do domu. Poszłam wziąć prysznic, a Michał poszedł położyć Karolinkę spać. Chyba go polubiła. Po orzeźwieniu się, przebrałam się w krótkie spodenki i bokserkę, włosy zostawiłam rozpuszczone. Udałam się na dół gdzie zajrzałam do pokoju Karolinki. To co zobaczyłam było tak słodkie, że nie mogłam się powstrzymać i uwieczniłam to aparatem komórkowym. Zdjęcie Michała śpiącego, a na jego brzuchu Karolinka zwinięta niczym mały kotek w kłębek wywołało na mnie wielki uśmiech. Poszłam do kuchni powiedzieć babci i Łukaszowi, żeby poszli spać spokojnie i wróciłam do pokoju siostrzyczki. Uklęknęłam przy łóżeczku i potrząsnęłam ramieniem chłopaka tak, żeby nie obudzić mojej kruszynki. Michał spojrzał na mnie zdezorientowany, podniósł Karolinę, położył obok siebie, a sam wstał. Nakrył ją kołderką, pocałował w czoło i pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do mojego, a raczej naszego pokoju. Zamknął po cichu drzwi i odwrócił się do mnie. Nasze ciała były niebezpiecznie blisko siebie. Spojrzałam w jego brązowe tęczówki i rzuciłam mu się w ramiona. Przyległam do niego niczym mały koala. Zaśmiał się cicho, wziął mnie na ręce i ułożył na łóżku. Leżałam pod nim, a on oparty na swoich rękach patrzył na mnie i uśmiechał się szeroko. Oplotłam ręce wokół jego szyi.
- dlaczego się mi przyglądasz? - zarumieniłam się.
- jesteś piękna.
- nie prawda.
- prawda, sama siebie nie doceniasz, jesteś po prostu śliczna, nigdy nie spotkałem piękniejszej kobiety od Ciebie, ani tak wspaniałej.
- dziękuję Ci, za wszystko, za to że pomogłeś znaleźć mi małą, za to, że jesteś, za wszystko, jesteś najcudowniejszy na świecie, oczywiście zaraz po moim bracie - zaśmiałam się.
- madame, to był komplement? och, dziękuję.
Nasze wargi dzieliły centymetry. Pocałował mnie. Nie pozostałam mu dłużna i odwzajemniłam pocałunek. Czułam jak się uśmiecha co sprawiło mi radość. Nasz niewinny buziak zamienił się w naprawdę namiętny i zachłanny pocałunek. Błądziłam dłońmi po jego ciele. Oderwałam się od jego ust, i przyssałam się do jego szyi, żeby zostawić pamiątkę w postaci malinki. Michał zaśmiał się i przygryzał mój płatek ucha przy okazji głaszcząc mnie po udach. Opadł obok mnie i pocałował w czoło gładząc moje plecy. Wtuliłam się w niego. Podniosłam głowę i pocałowałam go w usta. Położyłam głowę na jego ramieniu i zasypiałam.
- Michał? - wydukałam zaspana.
- tak, słoneczko? - przytulił mnie mocniej.
- dobrze, że jesteś.. - no i po tych słowach odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz