Powered By Blogger

niedziela, 13 maja 2012

ROZDZIAŁ ÓSMY.

Dziewczyna patrzyła przez szybę rozmyślając nad wszystkim. Myślała nad swoim życiem, nad tym ile ją spotkało. Zastanawiała się dlaczego jej rodzice są tacy nie w porządku, dlaczego ma takiego ojca.. Lecz nie doszła do żadnego wniosku. Jej marzeniem było cofnięcie czasu i odzyskanie dzieciństwa, którego nigdy nie miała, bo przecież zawsze musiała dbać o siebie i bronić się przed kolejnymi ciosami psychicznymi jak i zarówno fizycznymi jej ojca. Przez to wszystko co krążyło jej po głowie uroniła kilka łez, które zaraz szybko starła tak, aby Michał nie zauważył, że coś jest nie tak. Nagle z rozmyśleń wyrwał ją dźwięk telefonu.  Oczy Luizy rozszerzyły się najbardziej jak mogły. Bała się odebrać, telefon od ojca nigdy nie wróżył nic dobrego, w szczególności, iż ani razu w życiu nie zadzwonił do niej.
- czego? -powiedziała przy naciśnięciu zielonej słuchawki.
-kiedy zamierzasz wrócić do domu, gówniaro?! -usłyszała krzyk ojca.
-kiedy mi się spodoba.
-masz na całej linii przejebane, jak wrócisz to się policzymy -zaśmiał się.
-gówno mi zrobisz, Łukasz na to nie pozwoli, matka na to nie pozwoli, dla mnie jesteś zerem -wykrzyczała prosto w słuchawkę płacząc.
-haha, matki nie ma, wyjechała, a Łukasz będzie zajęty czym innym.
-pierdol się frajerze, nie chcę Cię znać, rozumiesz?! 
-licz się ze słowami młoda.
-spierdalaj, odezwij się jak wytrzeźwiejesz. -nacisnęła czerwoną słuchawkę, odkładając na chwilę telefon i chowając twarz w dłonie.
Luiza nie chciała wracać do domu, nie chciała kolejny raz, żeby ona albo brat mieli podbite oko. Zastanawiała się gdzie jest matka. Jej matka niby też bała się tego tyrana, ale w pewnym stopniu broniła dzieci i zastępowała im ojca jak tylko mogła. Teraz myślała o tym co ma zrobić, jak ma zabrać Karolinę do domu skoro ten tyran jeszcze tej nocy zrobi z ich domu piekło, gorsze niż tam jest.
-co się stało?-spojrzał na nią kontem oka Michał.
-nic takiego..
-no, ale jednak coś.. mów.. kogo zajebać?!
-mojego ojca -powiedziała cicho.
-nie bardzo rozumiem..
-eh, kiedyś Ci powiem.
-powiedz mi teraz -Michał zjechał na pobocze, wysiadł z samochodu, otworzył drzwi od pasażera i ukucnął.
-no dobrze.. więc.. mój ojciec to straszny tyran.. tyle razy dostał wpierdol od Łukasza za mnie, nie miałam dzieciństwa wgl, staram się jak mogę, żeby chociaż Karolinka miała, ale jeśli ten buc jest w domu to tak się nie da.. ciągle pije, robi afery.. Dopuszcza się rękoczynów bądź ubliżania.. a w szczególności mi.. Ojciec nigdy nie chciał miec dzieci, więc nawet nie zamierzam się czuć jak jego dziecko -Luizie zaczęły łzy spływać ciurkiem.
-a mama?
-mama? mama jak mama. boi się go, nic zrobić w sumie nie może. Stara się jak może, ale ciągle pracuje, a poza tym też nie jest do konca fair, zachowanie ojca się jej udziela, bo czasem się zachowuje jak on.
-nie przejmuj się, teraz masz również mnie do pomocy, zawsze będę przy Tobie, o każdej porze dnia, czy nocy -przytulił ją.
- dziękuję. -wyszeptała.
-dobrze, teraz jedźmy dalej..
Michał wstał, zamknął drzwi od pasażera, otworzył od kierowcy, wsiadł do samochodu i jechali dalej. Dużo myślał nad tym co przed chwilą mu powiedziała Luiza. Nie mieściło mu się to w głowie, jak ojciec dziewczyny może ją tak okrutnie traktować.. Nie wiedział co o tym myśleć, jak pomóc, i jak się zachować. Znali się trzeci dzień, a on miał wrażenie jakby znał ją od zawsze...
Po godzinie byli już na miejscu. Przed niby stał piękny, mały wiejski domek, z dużym podwórkiem na którym znajdował się śliczny ogród z kwiatami. Luiza szybko obudziła brata, który zaczął jej marudzić, żeby dała mu spokój, lecz po 15 minut Łukasz zdenerwowany stał już na nogach.
-ja poczekam w aucie -odezwał się Michał.
-nie ma takiej opcji, idziesz z nami.
Luiza wzięła swoją torbę, zamknęła samochód i udała się w stronę bramki. Chłopcy zaraz po niej uczynili to samo. Na ganku siedziała babcia Łukasza i Luizy czytając gazetę. Weszli po cichutku na ganek patrząc na uśmiechniętą kobietę. Kobieta podniosła głowę po czym w jej oczach można było zobaczyć zdziwienie, a następnie radość.
-oooooojej, co wy tu robicie? -wstała szybko i przytuliła Luizę i Łukasza.
-a to co za przystojniak? Luiza czyżby to był twój chłopak? no nareszcie, nie mogłam się do czekać tego, że będę miała z kim herbatki pić i rozmawiać o wnuczce -uśmiechnęła się i przytuliła chłopaka.
-nie babciu, to nie jest mój chłopak, niestety sobie jeszcze poczekasz na te swoje herbatki. To mój dobry kolega -posłała Michałowi uśmiech.
-dobra, dobra, ja już swoje widzę. -babci rozbłysły oczy.
-a gdzie Karolinka?
-bawi się w ogrodzie. -kobieta wskazała palcem na mały ogród pełen przeróżnych kwiatów, dwóch huśtawek, mini fontanny oraz altanki.
-chodźmy. -pociągnęła Michała za rękę.
Weszli przez bramkę do ogrodu i udali się dróżką do altanki. Luiza rozglądała się po grządkach z kwiatami, aż zatrzymała się na nie dużym drzewku z bzami i zerwała kilka. Weszła cicho do altanki i patrzyła na bawiącą się Karolinkę. Mała dziewczynka poczuła czyjś wzrok na sobie i odwróciła głowę w ich strony po czym widząc, że to jej siostra podbiegła do niej i zaraz wskoczyła jej na ręce.
-Liiiiii, jak dobse ze jestes, tesknilam za tobom baldzo -powiedziała ściskając Luizę.
-tak ja też, maluszku mój kochany.
-a co to za pan tutaj stoi? -dziewynka pokzała na Michała, który się do niej serdecznie uśmiechnął.
-ten pan, to taki mój dobry kolega, wiesz? -pocałowała Karolinkę w czółko.
-a kohas tego swojego kolege?
-tak, tak kocham. -zaśmiała się. -dobra, idźmy do domku, babcia na pewno szykuje dla nas coś dobrego do jedzenia, a poza tym mam dla Ciebie pewną niespodziankę.
-jakom niespodzianke? 
-zobaczysz jak wejdziemy do środka. 
Udali się z powrotem do domu. Weszli do środka. Poszli do kuchni i usiedli przy stole. Luiza zaraz wyjęła ciasto z szafki, które babcia upiekła. Ukroiła każdemu po każdemu po kawałku i udała się na ganek gdzie siedziała babcia. Usiadła obok niej.
-za niedługo będziemy się zbierać, Karolinkę bierzemy do domu.
-jesteś pewna? wnusiu, myślałam nad tym... -załapała wnuczkę za rękę - żebyście się z Karolinką wprowadziły tutaj, z dala od ojca.. 
-nie babciu, poradzimy sobie przecież. Jest Łukasz, jest Michał, wszystko będzie w porządku.
-napewno?
-tak, a teraz się będziemy zbierać..
-a może zostaniecie na noc? pojedziecie jutro wieczorem, albo rano.. zostańcie na kilka dni.. odpoczniesz trochę.
-no dobrze, jeśli Michał się zgodzi to zostaniemy na noc, a z tymi kilkoma dniami to się zobaczy jeszcze. -wstała, pocałowała babcię w czoło i weszła do kuchni.
-Michał.. jest sprawa...
-słucham, słońce..
-miałbyś ochotę zostać tutaj na kilka dni? wiem, że to z mojej strony głupie, bo i tak Cię namówiłam, żebyś wczoraj został na noc i wgl...
-to raczej mi jest głupio, że zostanę u obcej mi pani.
-nie martw się, babcia Cię lubi, widzę to po niej.. to zostaniemy?
-oczywiście, z miłą chęcią.
-dziękuję. -podeszła, pocałowała go w policzek.
Dziewczyna wyszła z kuchni i poszła do pokoju, w którym spał Łukasz. Obudziła brata, poinformowała go o telefonie od taty i o tym, że zostaną tu na kilka dni. Pośpieszyła go też, żeby wyłonił się stąd, bo Karolinka nie może się doczekać, kiedy jej niespodzianka się obudzi. W końcu Łukasz poszedł do małej, która była tak ucieszona jego obecnością, że aż ze szczęścia płakała.  Dwie godziny później po długim namawianiu małej Luiza poszła ją szykować do spania i przy okazji pościelić łóżka dla siebie oraz kolegi, iż jej kochany braciszek poszedł znów spać.W tym czasie babcia z Michałem siedzieli przy stole w kuchni pijąc herbatkę i rozmawiając o Luizie. Dziewczyna gdy wykąpała Karolinkę, położyła ją do łóżka i przeczytała jej bajkę dołączyła do Michała i babci.
-no no no, nie ladnie to tak obgadywać -zaczęła się śmiać.
-oj tam zaraz obgadywać -machnęła ręką babcia - ja to się kładę, jest już późno, do jutra dzieci.
-dobrze babciu, kocham Cię, dobranoc - Luiza przytuliła kobietę.
Dziewczyna pociągnęła chłopaka za rękę i poszli na ganek. Usiedli sobie w wygodnych fotelach i patrzyli przez okno na gwiazdy. Siedzieli w milczeniu z godzinę, lecz nie czuli się w niej niezręcznie. W swoim towarzystwie czuli się bardzo dobrze, aż za dobrze...

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz